22 lutego 2013

5.



05 Lipiec 2010*


-Nie dam rady.-powiedział Niall i usiadł na moim łóżku.
To dziś miał odbyć się casting w Dublinie.
-Że co?-zapytałam.
-Nie dam rady.-powtórzył i ukrył twarz w dłoniach.
-Dasz radę i pokażesz całemu światu że jesteś wart tego aby wygrać ten program.-powiedziałam i wyciągnęłam w jego stronę dłoń, popatrzył na mnie pokręcił głową.-No dalej, jesteś Niall Horan powalisz ich wszystkich swoim urokiem osobistym.-dodałam, a on się zaśmiał.
-Tak na pewno, a zwłaszcza Simona i Louisa.-powiedział, a ja w tym momencie przypomniałam sobie że w jury jest dwóch facetów i jedna kobieta, Cherly ideał na którym swój wybór partnerki wzorował blondyn.
-Oj tam cicho.-odparłam i machnęłam ręką.-Ruszaj się, czas na nas.
-Dobrze już, dobrze.-odpowiedział i wstając zbliżył się do mnie.-Dziękuję że będziesz tam ze mną.-powiedział.
-To mój obowiązek.-odparłam, w tym momencie przytuliliśmy się do siebie.
-Dobra koniec tych czułości!-krzyknęła Em stojąc w drzwiach.-Czas na nas, już zbierać tyłki.-dodała i zbiegła po schodach.
-Kiedyś ją zabiję.-szepnął Niall.
-Nie rób tego, może jeszcze na coś się nam przyda.-odparłam, oboje wybuchliśmy śmiechem.
-W sumie to masz racje.

*

-Mam.-krzyknął blondyn wymachując w naszą stronę kartką.
-Przyklej go.-powiedziałam.
-Możesz Ty?-zapytał i patrzył w moja oczy, pokiwałam tylko głową. Wzięłam od niego kartkę i przykleiłam ją po jego lewej stronię, pod sercem. Lekko przyklepałam napis.
- 23267, ten numer zmieni całe Twoje życie.-powiedziałam.
-Ale nigdy nie zapomnę o cudownej dziewczynie która była ze mną zawsze.-mówiąc to przytulił mnie do siebie.
-Zobaczymy.-wyszeptałam tak aby mnie nie usłyszał.



*

-Wyjdźmy.-powiedział w moja stronę.
-Co?-zapytałam.
-Chodźmy stąd.-powiedział.
-Nie.-odpowiedziałam.
-Thea, proszę.-mówiąc to złapał za moją rękę.
-Nie, to Twoja szansa.-powiedziałam.-Za chwilę Twoja kolej nie wygłupiaj się, tylko wchodź tam i daj z siebie wszystko.-dodałam.
-Kocham Cię.-powiedział i przytulił mnie.
-Numer 23267, za chwilę na scenę.-powiedział głos z głośnika.
-Dajesz!-powiedziałam i poklepałam go po ramieniu.
-Powodzenia!-powiedzieliśmy równo z Maurą, Em, Gregiem.
Niall tylko uśmiechnął się blado i wszedł na scenę. Stałam za kulisami i trzymałam kciuki. W jury dodatkowo siedziała jeszcze Katy Perry. 
Jak to zawsze poprosili o to żeby się przedstawił, po chwili kazali mu śpiewać. Nie pewnie popatrzył w moja stronę, pokiwałam głową a on uśmiechnął się szeroko. Z głośników wydobyła się muzyka, a ja na tą chwilę zamknęłam oczy. Wsłuchiwałam się w jego głos. Wybrał piosenkę Ne-yo - "So sick". Jak dla mnie wyszło mu to idealnie, jak zawsze. 
Naglę melodia się urwała. 
Koniec.
Teraz czas na ocenę.
Pierwsza Katy. 
Okej nie jest źle.
Następnie Simon.
Spokojnie.
Kolejno Cher.
Oddychaj.
I teraz Lou.
Głosowanie.
Simon. Tak.
Cher. Nie.
Jak to nie?
Lou. Tak. 
I teraz wszystko w rękach Katy. 
Proszę powiedź tak, powiedź tak.
Nie słuchałam tego co mówi czekałam na to jedno słowo.
 Tak lub nie.
Proszę powiedź tak.
-Oczywiście, przechodzisz.-kiedy usłyszałam te słowa, podskoczyłam z radości. Przeszedł, dostał się.  Naglę za kulisami pokazała się jego sylwetka, szybko do niego podbiegłam i wtuliłam się w niego. On podniósł mnie do góry i zaczął kręcić wokół własnej osi.
-Przeszedłeś.-krzyknęłam.
-A to wszystko dzięki Tobie.-odparł, w tym samym momencie do uścisku dołączyli się pozostali.
Cieszyłam się, bo on się cieszył.
Ale czy zdawałam sobie sprawę z tego co może nadejść?
Chyba nie.


*

21 Lipiec 2010

-Thea nie dam rady.-powiedział cicho poprawiając swoje włosy.
-Już raz to mówiłeś i co? No właśnie przeszedłeś, więc teraz nie mów mi że nie dasz rady, bo to nie prawda.-powiedziałam do niego, rozmawialiśmy jak zwykle przez skype'a.
-A co jeśli się nie dostanę dalej, nigdzie nie idę.-odparł.
-Horan nie denerwuj mnie, bo jeszcze w jakiś cudowny sposób złapię najbliższy lot do Londynu i zaciągnę Cię tak siłą.-zaśmiałam się.
-Chciałbym żebyś tu była.-szepnął ledwo słyszalnie.
-Uwierz mi ja też, ale jest tam z Tobą Emma.-odparłam.-Rozmawiałam już z nią, powiedziała że na pewno nie pozwoli Ci zostać w domu, więc i tak nie będziesz miał wyjścia.-dodałam.
-Jezu przyjaźnie się z potworami.- mówiąc to wybuchł śmiechem.
Tak, przyjaźnisz się. Pomyślałam i lekko uśmiechnęłam się.
-To był Twój wybór mój drogi.-powiedziałam.
-Nie żałuje go, nie wiem co bym bez Ciebie zrobił.-odparł.
-Oj tam, na pewno dałbyś radę.-odpowiedziałam.
-Nie wydaje mi się.
-Dobra idź już spać, bo jutro ważny dzień.-powiedziałam.-I masz do mnie dzwonić, jak będziesz miały chociaż chwilę czasu, dobrze?-zapytałam.
-Jasne Queen.-odparł.-Kocham Cię.-dodała.
-Ja Ciebie też, będę trzymać kciuki.-powiedziałam.-Powodzenia, dobranoc.
-Nie dziękuję, kolorowych Thea.
Pomachałam do niego i wyłączyłam kamerkę.
Mam nadzieje że dasz radę.

*

23 Lipiec 2010

Otwarłam zaspane oczu, nie chętnie popatrzyłam na zegarek. Dziewiąta. Przymknęłam powieki.
Drugi dzień Boot campu, zero odzewu. Ani do mnie, ani do rodziny, ani do Em. Chyba było mu tam dobrze.
Potrząsnęłam głową, nie chciałam o tym myśleć. Nie zapomniałby o nas tak szybko.
A jeśli tak?
 Nie, to nie możliwe.
Szybko wstałam z łóżka odrzucając kołdrę. Popatrzyłam na pogodę za oknem, słońce świeciło swoim blaskiem, bez chmurne niebo.
-Uroki lata.-powiedziałam, podeszłam do szafy. Jak za każdym razem wpatrywałam się w jej zawartość dobre dziesięć minut. Nie miałam pojęcia co na siebie założyć. W końcu zdecydowałam się na białą koszulkę z czarnym sercem, krótkie czarne spodenki z wyższym stanem i tego samego koloru Vansy. Z wybranymi rzeczami skierowałam się do łazienki. Szybko załatwiłam poranną toaletę, po czym ubrałam się.
Stwierdziłam że nie będę się malować, bo po co?
Wróciłam do pokoju. W prawą kieszeń spodenek wsadziłam telefon, a do lewej jakieś pieniądze. 
Ostatni raz popatrzyłam w lustro i zbiegłam na dół.
-Mamo wychodzę!-krzyknęłam kierując się w stronę wyjścia.
-Co?-zapytał wystawiając głowę z kuchni.
-Wychodzę.-powtórzyłam.
-O nie, bez śniadanie nigdzie nie pójdziesz.- powiedziała.
-Ale ja już jestem spóźniona.-odparłam.
-To nic, chodź zrobiłam tosty.
Nie chętnie skierowałam się w stronę kuchni.
-Ale ja nie jestem głodna.-powiedziałam i ruszyłam w stronę lodówki, z której wyciągnęłam porzeczkowy sok. Odkręciłam zakrętkę i prosto z kartonu napiłam się.
-Thea czy ty nie umiesz używać szklanek?-zapytała.
-Oj tam, tak jest szybciej.-odparłam.
-Dzwonił?-zapytała, a ja tylko pokręciłam przecząco głową.-Nie martw się na pewno zadzwoni.-mówiąc to podeszła do mnie i poklepałam mnie po ramieniu.
-To mogę już iść?-zapytałam.
-A zjadłaś coś?-odpowiedziała pytaniem na pytanie.
Widząc jej minę, chwyciłam jednego tosta z talerza i ugryzłam go.
-Pasuję?-zapytałam z pełną buzią.
-Teraz tak, możesz już iść.-odparła, podeszłam do niej i dałam jej buziaka w policzek. Po czym szybko wybiegłam z domu.
Kierowałam się w stronę domu Ann, tak tej małej Ann ze szpital. Polubiłam ją bardzo. Dziś akurat miałam z nią trochę posiedzieć bo jej rodzince mieli jakąś ważną sprawę do załatwienia. A dla mnie pilnowanie tej małej było przyjemnością.
Droga minęła mi bardzo szybko.
Właśnie stałam pod drzwiami domu dziewczynki. Zadzwoniłam dzwonkiem, a po chwili drzwi utworzyły się z wielkim hukiem, a w nich stał blondynka. Jej włosy już odrosły. Była śliczną blondynką, o cudownych oczach.
-Thea!-krzyknęłam i rzuciła się w moje ramiona.-Co dziś robimy?-zapytała.
Na moje twarzy zagościł szeroki uśmiech, kiedy byłam z nią wszystkie troski odchodziły w cień. Ona była takim moim sposobem na zapomnienie o tym co się dzieje wokół mnie. Była moją odskocznią od codzienności.
-Nie wiem, a co chciałabyś?-zapytałam.
-Chodźmy na plac zabaw, a później na lody.-odpowiedziała wesoło.
-No to idziemy, tylko trzeba powiedzieć Twoim rodzicom i w drogę.-powiedziałam i złapałam ją za rękę.
-Dzień dobry.-te słowa skierowałam do Alice i Adama.
-Dzień dobry Thea.-odparli równo.
-To jakie plany na dziś?-zapytał Alice.
-Plac zabawa i lody.-odparła jej Ann.
-No to świetnie.-powiedział Adam i wyciągnął pieniądze z portfela.- Tyle powinno wystarczyć.-mówiąc to podał mi kilka banknotów.
-Nie trzeba, poradzimy sobie.-odparłam.- No to do zobaczenia później.-dodałam.
-Powinniśmy wrócić tak koło 15, weź klucze z przedpokoju.-powiedziała Alice.
-Dobrze.-krzyknęłam i wyszyłyśmy z małą na dwór.
-To na który ten plac zabawa?-zapytałam po chwili.
-Ten w parku.-odparła.
-To może jeszcze pójdziemy nakarmić kaczki?-zapytałam.
-Tak!-znów ten radosny okrzyk. 
-No to szybko.-popędziłam dziewczynkę.
 Po dwudziestu minutach byłyśmy na miejscu.
-Thea?-zapytał cicho Ann.
-Tak?
-Pohuśtasz mnie?-zapytał znowu.
-Oczywiście.-odparłam i razem ruszyłyśmy w stronę wolnej huśtawki.
-Thea?-zapytała ponownie dziewczynka.
-Tak?
-Mam do Ciebie pytanie.-powiedziała.
-No to dawaj.-odparłam.
-Chcesz zostać moją starszą siostrę?-zapytała. A ja nie wiedziałam co mam jej odpowiedzieć. Bo co mogłam jej powiedzieć? 
Zatrzymałam huśtawkę i kucnęłam obok niej.
-Ann nie mogę zostać Twoją starszą siostrą.-powiedziałam, dziewczynka od razu posmutniała i spuściłam głowę w dół.-Ann, popatrz na mnie. Nie mogę zostać Twoją starszą siostrą, ale ja przecież jestem Twoją przyjaciółką, a przyjaciółka jest jak siostra, ale z wyboru.-mówiąc to patrzyłam w oczy tej małej, była naprawdę śliczna. I te oczy, takie jak Nialla. 
-Kocham Cię Thea.-kiedy to mówiła przytuliłam się do mnie.
-Ja Ciebie też Ann.-odparłam i odwzajemniłam uściska.-No to teraz gdzie idziesz?-zapytałam.
-Zjeżdżalnia.-krzyknęłam i pobiegła w tamtą stronę. Ja tylko uśmiechnęłam się do niej i usiadłam na ławce. Patrząc tak na nią, przypomniały mi się chwile kiedy to ja biegałam po dokładnie takim samy placu zabawa z moim przyjaciółmi. Na samą myślę o tym chciało mi się śmiać.
-Thea.-usłyszałam głos Ann która biegła w moją stronę.
-Tak?
-Chodźmy już do kaczek.-powiedziała, a ja niemówiąca nic wstałam z ławki i biorąc ją za rękę, skierowałam się do wyjścia.Po drodze wyciągnęłam telefon z zamiarem zobaczenia godziny. Jedenasta. Lekko zdziwiłam się ale to nie było najważniejsze.
Dalej zero połączeń, ani jednej wiadomości. Schowałam go z powrotem do kieszeni.
Zakupiłyśmy trochę chleba i ruszyłyśmy w obranym przez nas kierunku.
-No Ann rzucaj.-zachęciłam dziewczynkę.
Ona zamachnęła się, jej okruszki wpadły do wody.
Naglę rozbrzmiał dzwonek mojego telefonu.
-Ann odbiorę dobrze?-zapytałam.
-Jasne.-odparła.
Znów wyciągnęłam telefon z kieszeni. Mój uśmiech jeszcze bardziej powiększył się kiedy zobaczyłam na wyświetlaczu zdjęcia Nialla. Szybko nacisnęłam zieloną słuchawkę.
-Hallo?-zapytałam bardzo uradowana.
-Nie dostałem się.-usłyszałam cichy głos mojego przyjaciela, naglę cała moja radość rozpłynęła się.
-Jak to?-zapytałam.
-No po prostu, nie dostałem się. –powtórzy, słychać było że płacze.
-Niall będzie dobrze.-powiedziałam.
-Mówiłem że nie mam po co tu iść, mówiłem.-szeptał.
-Mam przyjechać?-zapytałam.
-Potrzebuję Cię.-powiedział.
-Dobrze postaram się być jak najszybciej.-naglę w słuchawce zapadła cisza.-Niall?-zapytałam.
-Muszę kończyć Thea, wołają mnie jeszcze raz na scenę.-powiedział tylko tyle i po prostu się rozłączył. Chwilę stałam i patrzyłam na telefon w moje ręce. Nie wiedziałam o co chodzi.
Kiedy tak na niego patrzyłam, znów zaczął dzwonić. Znowu Nialla.
-Co się stało?-zapytałam przerażona.
-Dostałem się!-krzyczał wesoło.
-Co?-zapytałam nie dowierzając.
-Dostałem się! Nie jako solista, ale jako zespół.
-Zespół?-zapytałam.
-Razem z czterema chłopakami będziemy tworzyć zespół.-wyjaśnił.
-Cieszę się.-powiedziałam.-Dalej chce żebym przyjechała?- zapytałam.
-Przepraszam Thea, muszę kończyć.- powiedział, puszczając moje pytanie mimo uszu.- Zadzwonię później, pa.- dodał i rozłączył się.
-Pa.-odparłam.
Dalej patrzyłam w urządzenie z nadzieją że będzie jak przed chwilą i znów zadzwoni, ale niestety tak się nie stało.
-Thea co się stało?-zapytała Ann podchodząc do mnie.
-Niall dostał się do następnego etapu X-factora.-odparłam.
-To chyba dobrze, prawda?-zapytała.
-Tak, Ann dobrze.-powiedziałam.
-Nie bardzo Cię to cieszy.
-Bo teraz będzie miała zespół, nowych przyjaciół.-powiedziałam.-A o starych zapomni.-dodałam.
-O Tobie nie zapomni, jestem tego pewna.-mówiąc to przytuliła mnie.- A jeśli tak się stanie nadal masz mnie.-dodała i tak cudownie uśmiechnęła się do mnie.
-Chodźmy na ten lody.-powiedziałam  i również posłałam jej uśmiech.


***

Przepraszam za wszystkie błędy.


*I musiałam zmienić datę, casting w Dublinie z jurorami był 28 czerwca co się "gryzło" z datą którą ustaliłam na "dzień" Thei i Nialla , mam nadzieje że nie będziecie miały nic przeciwko ;P


I jest następny ;P
Co wy na to? :D
W sumie nic specjalnego się nie dzieje, no ale ;P
Strasznie fajnie mi się go pisało, normalnie aż sama sobie dziwie się ;D

Dziękuję za wszystkie komentarze ;**
Kocham Was ;D
Do następnego ;**


Zapraszam na :


7 komentarzy:

  1. Cudowny...z resztą jak zwykle czekam na następny Ann xxx

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieje, ze Niall nie zapomni o Theai ( nie wiem jak sie odmienia ;c). Jestem strasznie ciekawa co będzie dalej. Powinien docenić dziewczyne, za to, że jest przy nim i go wspiera. Mam nadzieje, ze jej nie zostawi dla chłopaków. Kurde, jestem tez ciekawa jak Thea pozna reszte 1D, o ile w ogole pozna i jak bedzie się z nimi dogadywał Niall. Jej, Twoje opowiadanie jest tak strasznie prawdziwe.
    Czekam z niecierpliwościa na następny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  3. Super czekam na kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem czemu nie skomentowałam poprzedniego rozdziału, mam nadzieję, że już nie popełnię tego błędu :)
    Rozdział boski. Przypomniały mi się stare czasy XFactora. Ach...
    Oby Niall nie zapomniał o Thei. Nie może. Zbyt wiele dla siebie znaczą.
    Czekam na ciąg dalszy ;*

    http://bo-takie-jest-zycie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. świetny rozdział ! szczerze mówiąc zdenerwowałam się na Nialla bo nie dzwonił do Thei, ale oby to było przejściowe :D Z niecierpliwością czekam na następny ! :D

    + zapraszam do mnie: http://i-need-you-rightnow.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział! Ja również mam nadzieję, że Niall nie zapomni o Thei, a może o to tu będzie chodziło? I mi również przypomniały się czasy jak chłopcy występowali w X Factorze, a tak nawiasem mówiąc, wakacje 2010 były moimi ulubionymi i dalej je miło wspominam. Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału :) Jak zwykle życzę głowy pękającej od pomysłów i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Y co ten Niall odwala? Ma mi tu zaraz do niej zadzwonić.. kurde zdenerwowałam się aż ;D
    Czy ja już mówiłam że kocham Ann ? NIe? No to mówie.
    Czekam na nn. ;)
    Pozdrawiam, Heaven. ;)

    OdpowiedzUsuń