4 czerwca 2013

Epilog.




Jeden dzień.
Jedna przyjaźń.
Jedna miłość.
Ona i on.
Jedna dusza, w dwóch ciałach.
Idealne połączenie.
Pomimo wielu przeszkód znaleźli drogę do szczęścia.
A znakami które ich to tego kierowały byli oni sami.
Byli ze sobą długo i będą jeszcze dłużej.



Dziś jest ten dzień, kiedy mówią sobie to jedno wystarczające "tak".
Dziś jest ten dzień, kiedy stają się jednością.
Dziś jest ten dzień, kiedy można nazwać ich państwem Horan.
Dziś stają się rodziną.


Miłość przezwycięży wszystko.
Nie umrze, będzie w nas zawszę.
Nie możemy jej zniszczyć, ona zawsze o sobie przypomni.
Nie uciekniemy przed nią.
Nie damy rady.
Ona jest mądrzejsza.
Ona zawsze wygra.

Jedne dzień może wiele zmienić.
Pamiętajcie o tym.

***


I tak kończy się ta historia, tak wiem zawaliłam.
Nic na to nie poradzę.
Mam tylko nadzieje że mi wybaczycie.


Dziękuje za to że byliście ze mną.
Jeśli mogę mieć do was prośbę to zostawcie po sobie ostatni komentarz. 


A teraz zapraszam na:

Family Secrets

Gra uczuć!

Stay out from me

Four Other Worlds

3 czerwca 2013

12.



Moje oczy otwarły się bardzo szeroko w całym przedpokoju były porozrzucane płatki czerwonych róż, a między nimi przy ścianach świecił się małe świeczki. W domu roznosił się cudowny zapach.
Kurczak.
Ich ulubione danie z dzieciństwa, tak mama Niall robił najlepszego kurczaka pod słońcem.
Weszłam trochę dalej, bałam się że mogę zobaczyć coś czego na pewno nie chciałabym.
Zamknęła za sobą drzwi, ściągając ze stóp buty.
Zobaczyłam na ścianie przy lustrze mała kartkę na której było napisane.
"Przepraszam..." 
Pod spodem strzałka abym kierowała się dalej.
Znowu zauważyłam kartkę i podeszłam do nie.
"... zachowałem się...", znowu strzałka.
Przeszłam kilka kroków i spostrzegłam kolejną karteczkę, która była przyklejona przy framudze w wejściu do salonu.
"... jak kretyn i idiota..." kąciki moich ust uniosły się do góry.
Na dole kartki znajdował się napis "wejdź do salonu".
Zrobiłam tak jak było napisane.
W salonie było porozrzucane płatki róż w kolorach tęczy.
Przyłożyłam ręce do ust a z moich oczy zaczęły płynąć łzy.
Przykucnęłam i wzięłam kilka do rąk, były żywe.
Uśmiechnęłam się przez łzy.
Po drugiej stronie pomieszczenia usłyszałam delikatne krząknięcie. Podniosłam głowę do góry i zobaczyłam tak jego. Był ubrany w ciemne spodnie i jasną koszulę, jego włosy stały na czubku jak to zwykle bywało. Popatrzyłam na jego usta, znajdowała się na nich karteczka. Zakryłam rękom twarz.
A po policzkach popłynęły strumienie łez.
Przez szpary między palcami przeczytałam napis.
"Wybaczysz mi?
Kocham Cię!"
Nie wiele myśląc podbiegłam do niego i rzuciłam się w jego ramiona.
Odkleiłam kartkę, co spowodowało syknięcie u blondyna.
-Wybaczysz?-zapytał i popatrzył na mnie z nadzieją w oczach.
-A Ty mi wybaczysz?-odparłam pytaniem na pytanie.
Chłopak nie odpowiedział tylko wpiłam się w moje usta.
Po chwili oddalił się ode mnie i pokazał prawą ręką na stół.
-Zrobiłem kurczaka.- w jego głosie słychać było rozbawienie.
-Co przypaliłeś?-zapytałam i lekko zaśmiałam się.
-Nic!-powiedziała dumnie wypinając pierś.
-Zaskakujesz.-odparłam i wtuliłam się w niego.
-I to nie było ostatni raz.-szepnął w moje włosy.
-Mam nadzieje.-powiedziałam i odciągnęłam się od niego.-Czyli jesteśmy...
-Parą.-przerwał mi i dopowiedziała za mnie.
-Powiedziałaby że nie wierz jak długo na to czekałam, ale na pewno jesteś tego świadomy.-powiedziałam.
-Skłamałbym gdybym powiedziała że nie.-odparł i zaśmiał się znowu.
-Kocham Cię.-powiedziałam patrząc w jego oczy.
-Ja Ciebie bardziej.-odparł i pocałował mnie w czoło.-Jemy?-zapytał.
-A na pewno jest to jadalne?-zapytałam ze śmiechem.
-No wiesz!-powiedział z udawanym oburzeniem. 
-Przecież wiem, to dawaj mi to tu bo jestem głodna.-mówiąc to wyplątałam się z jego ramion i usiadłam na jednym  krzeseł.
Chłopak zaczął biegać wkoło stołu, a ja tylko lekko uśmiechałam się i obserwowałam każdy jego ruch.
Teraz był tylko mój.
Na zawsze.


*


Siedzieliśmy w salonie wtuleni w siebie. 
Do domu naglę rozległ się dźwięk trzaskających drzwi, popatrzyłam na Niall.
-Nawet nie myśl odsuwać się ode mnie.-szepnął nad moim uchem.
Uśmiechnęłam się blado.
Do salonu jak burza wpadła Em.
Stanęła jak wryta i patrzyła na nas.
-Czyli wszystko sobie wyjaśniliście.-powiedziała i podeszła do blondyna.-Dzielny chłopak.-dodał.
-Ej czyli o wszystkim wiedziałaś?-zapytałam i patrzyłam to na nią to na niego.
-No oczywiście.-odparła i posłała mi szeroki uśmiech.
Ponowie trzasnęły drzwi a w progu salonu staną wściekł Harry.
-Zginiesz!-krzyknął i pokazał palcem w stronę blondynki.
-Niby za co?-zapytała zdziwiona.
-Zostawiłaś mnie na środku drogi.-podniósł głos i zaczął zbliżać się w jej stronę.
-Nie trzeba było rozmawiać z tamtą dziewczyną, wtedy na pewno zdążył być wsiąść.-odparła.
-Co zazdrosna?-zapytał z chytrym uśmiechem.
-Może stąd wyjdziemy?-zadałam pytanie wprost do ucha Niall.
-Nie, robi się ciekawie.-odparł.-Ej poczekacie aż przyniosę popcorn?-to pytanie zostało skierowane do tamtej dwójki.
Oboje popatrzyli na niego wzrokiem pt. "Zamknij się to nie Twoja sprawa." 
-No weźcie, przecież wszyscy wiemy że Harry leci na Ciebie Em, a Ty na niego.-powiedział szybko blondyn, tamci tylko spuścili głowy.- No widzicie nie zaprzeczacie, czyli to prawda.
-Wcale nie!-krzyknęła Em.
-Czyżby?-zapytałam i popatrzyłam na niego.
-Spadajcie.-krzyknęła znowu i wybiegła kierując się na górę.
-Leć za nią.-powiedziałam w stronę loczka.
Ten tylko usiadł na kanapie i złapał się za głowę.
-Harry no idź!-poniosłam trochę głos.
-Nie mogę.-odparł. 
Popatrzyłam na Niall, szybko wyplątałam się z jego uścisku i podeszłam do bruneta.
-Niby dlaczego?-zapytałam.
-Ona nic do mnie nie czuje.--wyszeptał.
-Mylisz się, nie widzisz tego jak na Ciebie patrzy?-zapytałam.-Jak pocą jej się dłoni kiedy jesteś w pobliżu? Jak lekko zaczyna się jąkać?-zadawałam pytania, a no kręcił głową.
-Ale jest strasznie niemiła.-odparł.
-Bo broni się przed tym, po prostu boi się powiedzieć Ci co tak naprawdę czuję.-powiedziałam.-Boi się że ją zranisz, w końcu jesteś Harry Styles.-dodałam.
-Nie zrobił bym jej czegoś takiego.-mówiąc to potarł ręką czoło.
-Powiedź to jej, nie mi.-mówiąc to wstałam i pokazałam ręką schody.
Chłopak odwrócił się lekko, ale po chwili wstał i skierował się w ich stronę.
Uśmiechnęłam się lekko i patrzyłam za nim.
-Kocham Cię za to że jesteś tak.-usłyszałam koło swojego ucha, a na biodrach poczułam ręce blondyna.
-Musisz kochać mnie w każdym moim wcieleniu.-odparłam i lekko zaśmiałam się.
-Będę, obiecuję.-szepnął i pocałował mnie w czubek głowy. 
Oparłam głowę na jego torsie i przymknęłam oczy.
Tak długo czkałam na te słowa.
W końcu je usłyszałam.
Na schodach zobaczyłam postać Emmy.
Podbiegła do mnie, lekko odsuwając Niall.
-Dziękuję Thea.-powiedziała i mocno mnie przytuliła.
-Nie ma za co.-odparłam i odwzajemniłam uściska.
Dziewczyna puściła mnie i z powrotem wbiegła po schodach.
-Jesteś idealna.-powiedział Niall.
Odwróciłam się w jego stronę i pociągnęłam go za koszulkę przyciągając do siebie.
-Ty bardziej.-mówiąc to złączyłam nasze usta.
Byłam najszczęśliwszą dziewczyną pod słońce.
Nie potrzebowałam teraz niczego innego.
Wystarczał mi tylko on.
On był moją ostoją.
On był moi sercem.
On był moi całym życiem.


*

*tydzień później*

-Thea?-zapytał cicho Niall.
-Tak?-zapytałam i popatrzyła na niego.
-Muszę coś Ci powiedzieć.-powiedział, zaczął bawić się palcami i uciekać wzrokiem.
-Co takiego?-zapytałam.
-Bo wracamy w trasę.-odparł.
-Aha.-do moich oczy napłynęły łzy.-Rozumiem.
-Ale...
-Nic nie mówi, rozumiem.-przerwałam mu.-Jak długo?-zapytałam odwracając wzrok.
-Pół roku.-odparł, a ja głośno westchnęłam.
-Rozumiem.-powtórzyłam.
Po moim policzku spłynęła jedna łza.
-Dlaczego płaczesz?-zapytał podchodząc do mnie.
-A co mam robić?-zapytałam patrząc w jego oczy.-Wyjeżdżasz na pół roku, co to jest pół roku!-podniosłam lekko głos.-Dopiero Ci tak jakby dostałam i mam stracić na pół roku.-szepnęłam.
-Nie stracisz mnie.-odparł.
-Wiesz jak działają rozłąki, przerabialiśmy to przez ostatnie 3 lata.
-Czy ktoś powiedział że się rozstaniemy?-zapytał.
-Jak to?- zapytałam unosząc brwi do góry.
-Chciałem zapytać czy pojedziesz z nami.-odparł.
Patrzyłam na niego z otwartymi ustami.
-Powiesz coś?-zapytał, a ja dalej siedziałam i patrzyłam na niego.-Wystarczy tylko "tak".-dodał.
Pokiwałam energicznie głową i rzuciłam się w jego ramiona.
-Ciekawe co na to mama.-pomyślałam na głos.
-Już z nią rozmawiałem, zgodziła się.-powiedział blondyn.
-Naprawdę?-zapytała.
-Tak.-odparł.- I zapytałem ją jeszcze o coś.-dodał.
-O co?-zapytałam.
Chłopak szybko puścił mnie i sięgnął do kieszeni spodni.
Wyciągnął z niej małe czerwone pudełeczko.
Zakryłam ręką usta.
-Niall?-zapytałam, ten nic nie odpowiedział tylko przyklękną na jedno kolan.
-Nasze mamy zawsze mówiły że kiedyś pobierzemy się, my za każdym razem śmialiśmy się z tego. Pamiętam jak dla zabawy wzięliśmy ślub w Twoim ogródku, dał nam go Sean. Miałaś wtedy na sobie białą sukienkę w małe różowe kwiatuszki, Twoje włosy były spięte w małego koczka na środku głowy, wyglądałaś tak cudownie.-przerwała na chwilę i popatrzył głębiej w moje oczy.-Powiedziałem wtedy że nigdy Cię nie opuszczę, chce dotrzymać tej obietnicy. Chce być zawsze obok Ciebie, chce żebyśmy mieli cudowne dzieci, duży dom z ogrodem. Chce razem z Tobą za pięćdziesiąt lat siedzieć na werandzie w bujanych fotelach i patrzeć jak nasze wnuki bawią się w piaskownicy, którą sam zbuduję-przełknął głośno ślinę. -Zostaniesz moją żoną?-zapytał w końcu.
Pokiwałam energicznie głową i pociągnęłam go do góry.
Przywarłam do jego ust i złączyłam ich w namiętnym pocałunku.
-Tak, zostanę Twoją żoną.-powiedziałam przerywając pocałunek
-Kocham Cię, Thea.-wyszeptał.
-Ja Ciebie bardziej.-odparłam.


***

Przepraszam za wszystkie błędy.



Mam nadzieje że będziecie zadowoleni z takiego końca ;)
Miało skończyć się to zupełnie inaczej, ale zrobiłam wyjątek :P
Bo kto oglądał film "One day", wie jakie było zakończenie i powiem wam że na początku też chciałam robić takie ;)
Ale jest szczęśliwe ;))


To teraz tylko został nam epilog.