25 lutego 2013

6.



01 sierpień 2010


-Jade do Hiszpanii!-usłyszałam w słuchawce wesoły głos Nialla.
-Do Hiszpanii?-zapytałam.
-Tak, tam odbędzie się następny etap w naszej grupie.-odpowiedział.
-Wspaniale.-powiedziałam.
-Thea jestem szczęśliwi, cieszę się że zgłosiłem się do tego programu, mam szanse na wybicie się. Rozumiesz to Thea?-zapytał, a ja pokiwałam tylko głową zapominając że on tego nie zauważy.
-Tak Niall, rozumiem.-powiedziałam o wiele ciszej.
-Razem z chłopakami zastanawiam się co zaśpiewać, ale nie możemy się zdecydować.-zaczął opowiadać co i jak.-Polubiłem ich i to bardzo, chyba nam to jakoś wyjdzie. Thea moje marzenia mogą się spełnić, rozumiesz to?-zapytał znowu.
-Tak Niall rozumiem.-powiedziałam.
-Przepraszam ale muszę kończyć, do usłyszenia.-odpowiedział szybko i rozłączył się.
Odłożyłam telefon, a po moich policzkach popłynęły łzy.
-U mnie nie jest w porządku, ale nie martw się będzie lepiej, miło że pytasz.-powiedziałam do siebie i wtulając się w pluszaka od niego zaczęłam jeszcze bardziej płakać.
Dlaczego tak mi na nim zależało?
Dlaczego?

*

-Thea słyszysz mnie?-zapytał, coś zaczynało przerywać.
-Nie bardzo, co się stało?-zapytałam, ale po jego głosie można było stwierdzić że było to coś dobrego, a nie złego.
-Przeszliśmy dalej!-krzyknął.
-Wiedziałam że tak będzie.-odparłam, ocierając łzę z policzka.
-Muszę kończyć, zadzwonię później jak wszystko się uspokoi.-powiedział i znów nie pozwalając mi dokończyć rozłączył się.
I znowu fala łez, które mimowolnie spłynęły po moich policzka. 
Zdecydowanie za duże przez niego płaczę, trzeba to zmienić.

*

09 październik 2010 

Siedziałam jak na szpilkach przed telewizorem czekając na występ chłopaków. Kiedy Niall dzwonił dokładnie godzinne przed rozpoczęciem programu, w jego głosie było słychać że zjada go trema.  Teraz to mnie zjadała trema, ale nie wiem dlaczego. Może bałam się że coś im nie wyjdzie. Nie mam pojęcia, ale miałam jakieś dziwne uczucie. Może po prostu bałam się o niego? Mieli występować jako trzynaści, czyżby pechowa trzynastka. 
-Thea uspokój się.-mówiąc to mam objęła mnie ramieniem.
-A jeśli coś im nie wyjdzie?-zapytałam.
-Thea! Nie mów tak, wszystko będzie dobrze.-powiedziała i uśmiechnęła się do mnie szeroko, odwzajemniłam jej uśmiech i znów przeniosłam swój wzrok na telewizor. 
Właśnie występowała Katie Waissel, z tego co wynikało z moich obliczeń była dziesiąta. Czyli jeszcze dwójka i oni. Ścisnęłam mocniej kciuki, musi im się udać. 
I nadszedł ten czas, oni.
 Materiał początkowy.
 Był taki szczęśliwy, po mojej twarzy spłynęła pojedyncza łza.
A teraz występ, wdech.
Zaczęło się.
Śpiewali "Viva la vida". 
Miał swoją partię.
Patrzyłam tylko na niego, jego ruch doprowadzały mnie do śmiechu. 
-Z czego się śmiejesz?-zapytała mama uważnie mi się przyglądając. 
-Bo on tak śmiesznie się rusza.-odparłam i wybuchłam śmiechem.
-Nie powiem że nie.-odpowiedziała i też zaśmiała się.
Skończyli.
No to teraz ocena.
Na twarzy Nialla cały czas gościł uśmiech. Był dalej moim Niallem. Wszyscy ich pochwalili. Wszystko było ładnie pięknie. Zeszli ze sceny.
Naglę rozbrzmiał dzwonek mojego telefonu.
Popatrzyłam na wyświetlacz. Niall.
-Słucham?-zapytałam.
-Oglądałaś, to było mega.-krzyczał do słuchawki.
-Tak oglądałam, byliście cudowni.-powiedziałam.
-Kocham Cię Thea.-krzyknął, a w tle było słychać głośne "uuuu'.
-Ja Ciebie też.-odpowiedziałam ze śmiechem.
-Muszę kończyć, pa słońce.-powiedział ostatni raz i jak zawsze rozłączył się przed moim pożegnaniem. 
-Pa.- wyszeptałam odciągając telefon od ucha, mam patrzyła na mnie z uśmiechem.
-Ciszy się?-zapytał.
-Jak wariat.-odparłam i usiadłam z powrotem obok niej.
-To co mogę już przełączyć?-zapytała znów ze śmiechem.
-Nie, przecież nie oglądam tego tylko dla niego.-odparłam, a ona popatrzyła na mnie wzrokiem który mówił "czyżby?"- No dobra oglądam to tylko dla niego, zadowolona?-zapytałam.
-Tak.-odparła ze śmiechem.
Pokręciłam głową i wybrałam numer na który głosuję się na chłopaków. Jak już będzie sławny będzie musiał oddać mi wszystko co na niego straciłam, nie podaruję mu tego. 

*

10 październik 2010

Dziś wyniki. Na pewno przejdą, nie było innego wyjścia. Trochę spóźniona włączyłam telewizor, ale akurat teraz zaczynali ogłaszać wyniki. Popatrzyłam na mojego zestresowanego blondyna. Czy ja powiedziałam mojego? Mniejsza o to. Denerwował się, było to widać. Prowadzący wyczytywał kolejne nazwiska, albo nazwy grup, ale nie ich. Siedziałam na kanapie mocno trzymając kciuki. Muszą przejść! Mówiłam do siebie w myślach.
-One direction.-kiedy usłyszałam ich nazwę, aż podskoczyłam z radości. Przeszli, teraz mogę być spokojna do następnego tygodnia. 
Wyłączyłam telewizor i skierowałam się do swojego pokoju. Rozbrzmiał dźwięk telefonu.
-Thea i jak przeszli?-usłyszałam głos mamy, która wyszła gdzieś ze znajomymi.
-Tak.-odpowiedziałam.
-Wiedziałam!-krzyknęła, a ja zaśmiałam się.-Tyle chciałam wiedzieć, pa.-dodała i rozłączyła się.
-Mam stukniętą mamę.-powiedziałam do siebie i rozłożyłam się na łóżku.
Czekałam na telefon od niego. 
Dziesięć minut później, nic.
Dwadzieścia minut później, dalej nic. 
Cały czas patrzyłam na komórkę.
Pokręciłam głową i ruszyłam w stronę łazienki.
-Już teraz nie zadzwoni.-powiedziałam na głos. 
Naglę rozbrzmiał dzwonek. Szybko wbiegłam z powrotem do pokoju. 
-Tak?-odebrałam nawet nie patrząc na wyświetlacz.
-Przeszli!-krzyknęła do mnie Em.
-Tak wiem, oglądałam.-odpowiedziałam trochę mniej optymistycznie.
-Co nie zadzwonił?-zapytał.
-Nie.-odparłam, krótko.
-Okej to ja już nie blokuje linii, bo zapewne za chwilę zadzwoni.-zaśmiała się.-Zgadamy się na tygodniu?-zapytała z nadzieją w głosie.
-Jasne.-powiedziałam, a ona się rozłączyła.
A jednak on nie zadzwonił. 
Traciłam już wszystkie nadzieje. 
Zdążyłam już ogarnąć się do spania, zjeść coś i poczytać trochę książki.
A on? 
Nie zadzwonił.
Kiedy już moje oczy zamykały się do snu, przyszedł sms.

"Pewnie już śpisz, więc nie będę dzwonił. Zrobię to jutro. Przeszliśmy, ciszę się jak nigdy. Kocham Cię Thea! xxx"

Przeczytałam tylko go, uśmiechnęłam się na ostatnie słowa i po prostu odpłynęłam.

*

16 październik 2010

Moje życie nie jest takie kolorowe jak życie Niall. U mnie szara rzeczywistość, szkoła, nauka, zajęcia dodatkowe, znajomi których nie miałam za dużo. A on? On był w centrum zainteresowanie razem z chłopakami, spełnia swoje marzenia, zaczyna być gwiazdą. 
Dziś następny tydzień show.
Temat: Bohaterowie. 
Dziś występowali jako czwarci w kolei. Znów stresowałam się chyba bardziej od nich. 
Mieli zaśpiewać piosenkę 'My Life Would Suck Without You". Uwielbiałam ją.  
Nadeszła ich pora.
Jak zawsze materiał na początku, widać że zżyli się ze sobą. Harry miał problemy zdrowotne, ale wszyscy wspierali go. Stali się prawdziwymi przyjaciółmi.
Znów nie mogłam powstrzymać się od śmiechu kiedy patrzyłam na to jak blondasek rusza się. Był uroczy.
Piski dziewczyn na sali, lekko zagłuszały śpiewających chłopaków. Co nie dziwiło mnie, każdy z nich na swój sposób był inny i każdy wyróżniał się inna urodą.
Ale tylko jeden z nich , był tym najlepszym dla mnie.
Skończyli, oczywiście jak dla mnie wyszło im to fenomenalnie. Byłam dumna ze swojego przyjaciela.
Jury wyraził swoja opinię, a oni zeszli ze sceny.
Wtedy też rozbrzmiał dzwonek telefonu, było pewno że to Niall.
-Byliście wspaniali!-powiedziałam wesoło.
-Dziękuję Thea, bez Ciebie moje życie byłoby do bani .-odpowiedział, a ja uśmiechnęłam się ze względu na to że za cytował kawałek tej piosenki.
-A moje bez Ciebie.-odpowiedziała.
-Musze kończyć ,Kocham Cię.-mówiąc to rozłączył się.
-Ja Ciebie też.-powiedziałam.
Wyłączyłam telewizor i ruszyłam do swojego pokoju.

*

17 październik 2010

I znów siedzę przed telewizorem. Nie żyje niczym inny tylko X-factor'em . 
Dziś dzień wyników, jak zawsze zestresowana siedzę i czekam na te dwa magiczne słowa, na to aby oni zaczęli skakać i cieszyć się że przeszli dalej. Nic więcej nie chce, po prostu niech przejdą dalej.
-Thea na pewno przejdą.-mówiąc to Ann złapała mnie za rękę.
-Wiem to, ale emocje biorą górę.-odpowiedziałam.
-Będą pierwsi!-powiedziała głośno.
-Nie muszą być pierwsi wystarczy że przejdą.-odparłam ze śmiechem.
Wszyscy zaczęli razem śpiewać "Telephone". We trzy śpiewałyśmy razem z nimi, co dało nam wiele śmiechu. 
Później występy Diany i Katy. 
I czas na eliminacje.
Siedziałyśmy obok siebie trzymając się za ręce. Cały czas miałam zamknięte oczy. Muszą przejść, nie ma innego wyjścia.
I znów usłyszałam te dwa słowa. 
Podskoczyłam z radości.
W tym tygodniu zostali wyczytani jako piąci.  
-Tak!-krzyknęła Ann. 
Wszystkie wybuchłyśmy śmiechem.
Walczą dalej!
I dzwonek telefonu.
-Thea, przeszliśmy!-krzyczał jak szalony.
-Wiem Niall, wiem.-powiedziałam przez śmiech.-Idź ciesz się z chłopakami, pa Kochanie.-dodałam i tym razem to ja rozłączyłam się jako pierwsza.
-To co zamawiamy pizze?-zapytała mama.
-A z jakiej to okazji?-zapytałam.
-Jak to? Przecież przeszli!-krzyknęła.
-Jasne zamawiaj.-powiedziałam i razem z Ann poszłyśmy na górę.

*

24 październik 2010

Jak zwykle niedziela, a ja siedzę w domu przed telewizorem, ale tym razem nie tylko z mamą. Przyjechali do nas na weekend Ivi, Katy, Holly, Sean, Nick i Max. Czyli można powiedzieć że w niedziele wieczorem nie będziemy w stanie poznać naszego domu. 
-I co myślicie że przejdą?-zapytał Sean.
-A co Ty myślisz że nie przejdą?-zapytał Katy.
-Nie wiem.-odparł.
-Co jest Sean?-zapytał Nick.
-No bo Niall zrobił się jakiś inny, nie jest tym naszym Niallem, jest teraz ich Niallem.-powiedział i wskazał na telewizor. W jakimś sensie zgadzałam się z nim, oddalił się od nas. No ale co miał zrobić? Walczy o spełnienie marzeń, musi coś poświęcić. Teraz akurat to rodzina i przyjaciele. Może jednak jak całe zamieszanie z programem skończy się wróci do nas stary Niall?
-Ziemia do Thea, ziemia do Thea.-te słowa powtarzała Ivi wymachując mi przed oczami ręką.
-Tak?-zapytałam.
-Odpowiesz mi?-zapytał.
-Ale co mam Ci odpowiedzieć?-zapytałam.
-Twoja mam pyta czy chcesz coś do picia?
-Nie dzięki.-odparłam i uśmiechnęłam się do niej.
Czekaliśmy na wyniki, wczorajszego wieczora zaśpiewali "Nobody Knows" , mieli zaśpiewać coś innego ale w ostatniej chwili opadli na ta piosenkę. Nie wyszło im to najgorzej. 
-Co dziś śpiewają?-zapytał Max.
-"Forget You".-odpowiedziała mu Holly. 
Żadne z nas nie chciało zapomnieć o blondynie, on był naszym bratem. Bratem? Nie on był dla mnie kimś więcej niż bratem, a dziewczyny o tym wiedziały.
Właśnie zaczęli śpiewać, jak zawsze śmieliśmy się z ruchów blondyna. 
Później przyszła kolej na Michaela, wszystkie siedziałyśmy wpatrzone w odbiornik i wzdychałyśmy do niego. Ten facet naprawdę był bardzo uzdolniony, nawet mam mówiła że jest "niezłym ciasteczkiem" do słownie tak mówiła.
Następnie przyszła kolej na występ Cheryl. W tym momencie my odpuściłyśmy, ale kontrole przejęli chłopcy. 
-Ona jest naprawdę niezłą sztuką.-powiedział uradowany Sean, w tym momencie mam odkaszlnęła.-To znaczy bardzo ładna z niej kobieta.-poprawił się, a my wybuchliśmy śmiechem.
Czas na wyniki.
Złapałam za ręce siedzące obok mnie Ivi i Holly. One tylko uśmiechnęły się do mnie. 
Dobra zaczynają.
Jak zawsze przymknęłam oczy i czekałam.
Te dwa słowa wypowiedziane jako piąte. Odetchnęłam z ulgą.
-No to teraz musimy to uczcić!-krzyknął Nick.
-Co masz na myśli?-zapytałam ze śmiechem.
-Idziemy na miasto!-wykrzyczeli całą szóstką.
-Idźcie i bawcie się dobrze.-powiedziała mama , wypychając nas za drzwi.

 *

30 październik 2010

Czwarty tydzień. Dziś jestem tu z nim, mogę go w końcu przytulić.
-Thea!-usłyszałam za swoimi plecami. Odwróciłam się i zobaczyłam jego. Szybkim krokiem szedł w moją stronę. Na mojej twarzy pojawił się wielki uśmiech. Wpadłam w jego ramiona.
-Tęskniłam.-wyszeptałam w jego szyję.
-Nie tak jak ja.-odpowiedział.
-Może nas przedstawisz tej ślicznej dziewczynie Niall?-zapytał Harry, znałam już ich nawet lepiej niż myśleli.
-Ale ja was już znam.-odpowiedziałam.
-Jak to?-zapytał Lou.
-Powiedzmy że oglądam każdy odcinek na żywo, a do tego każdy odcinek za kulis i wszystko co jest związane z Wami.-powiedziałam tak naprawdę chciałam powiedzieć "wszystko co jest związane z Niallem" ale w porę ugryzłam się w język.
-No to mów, jak się nazywamy.-powiedział Zayn.
-Harry-pokazałam na loczka.-Louis.-pokazałam na szatyna.-Lima-tu wskazałam na ciemnego blondyna.-A ty to Zayn.-skończyłam.
-A ja?-zapytał ze śmiechem Niall.
-Ciebie nie znam.-odpowiedziałam i odwróciłam się do niego tyłem.
-Za to ja znam Cię jak własną kieszeń.-szepnął mi do ucha, obejmując mnie w talii.
-Tak to co masz w prawej?-zapytałam, wcześniej po kryjomu wkładając do niej moją pomadkę.
-Twoją ulubioną poziomkową pomadkę.-powiedział nawet nie rozluźniając uścisku.
Patrzyłam na niego, to dalej był mój Niall.
-Czyli jednak.-odparłam.
-Co jednak?-zapytał.
-Chłopaki wasza kolej.-przerwała nam Cher.
-Później dokończymy.-wyszeptał w moje ucho i skierował się po mikrofon.
-Zobaczymy.-powiedziałam, a no odwrócił się w moją stronę.
-Zobaczymy.-powtórzył i wszedł na scenę.
-Jesteś dziewczyną Nialla?-zapytał brunetka.
-Thea.-wyciągnęłam w jej stronę dłoń.-Nie, my tylko przyjaźnimy się.
-Cher.-uściskała lekko moją rękę.-Wyglądacie jak para.-dodała.
-Bo tak naprawdę znamy się bardzo długo, to dlatego.-odpowiedziałam.
-Ah tak.-skomentowała to.-Chodźmy na widownie tam lepiej słychać.-powiedziała i pociągnęła mnie za dłoń.
Usiadłyśmy w trzecim rzędzie.
Chłopcy byli w połowie piosenki.
-Oni mnie wygryzą.-powiedziała po chwili dziewczyna.
-Słucham?-zapytałam.
-Przez nich odpadnę czuję to.-powiedziała.
-Może nie.-mówiąc to posłałam jej szeroki uśmiech.

*

Do występu zostało dziesięć minut.
-Cieszę się tu jesteś.-powiedziała w moją stronę Niall, który siedział obok mnie.
-Ja też.-odparłam.
-Gdzie jest Niall Horan!-usłyszeliśmy za naszymi plecami.-No jasne siedzi sobie w najlepsze, a ja tu na niego czekam!-dodała Em
-Hej Emma.-powiedział do niej blondyn wstając i wyciągając do niej ręce.
-Masz szczęście że kiedyś będziesz sławny bo już byśmy się nie przyjaźnili.-zaśmiała się wtulona w niego.
-Tak, tak wiem.-powiedział do niej.
-Dobra już nie chce Cię przytulać.-odpowiedziała do niego wyplątując się z jego uścisku.-Thea! No chodź tu do mnie.-mówiąc to rozłożyła ręce w moją stronę.
-Cześć Em.-powiedziałam przytulając ją.
-Ej bo jestem zazdrosny!-powiedział Niall.
-A niby o co?-zapytał Harry.
-No bo one przytulają  się beze mnie.-powiedział, a my we dwie wybuchłyśmy śmiechem.
-Ooo następna? To która to która bo już nie ogarniam?-zapytał.-Bo tak jest Thea i Em. Em to przyjaciółka, a Thea to...-w tym momencie blondyn zakrył mu ręką usta.
-Harry to jest Em.-pokazał mu blondynkę.
-Miło mi poznać.-powiedział do niej.
-Mi również.-odpowiedziała.-Dobra to my idziemy na widownie, powodzenia chłopaki.-dodał i zaczęła ciągnąć mnie w stronę sali.
-Powodzenia!-krzyknęłam, a kiedy odwróciłam się zobaczyłam że Niall tłumaczy coś loczkowi wymachując przy tym rękoma.
 Dziś występowali jako przed ostatni. W dzisiejszym odcinku było tylko już jedenastu uczestników.
Nareszcie przyszła kolej na chłopaków.
Na dzisiejszy Halloweenowy odcinek wybrali piosenkę " Total Eclipse of the Heart".  Szczerze wyglądali komicznie, mieli pomalowane oczy na czerwono. I ogólnie wyglądali dziwnie, ale występ był jak najbardziej udany. Chyba razem z Em krzyczałyśmy najgłośniej imię Nialla, bo większość dziewczyn wykrzykiwało tylko "Harry". Jakby tylko on był w tym zespole.
 Po całym odcinku w trójkę wybraliśmy się na kolacje. 

31 październik 2010

Dzień eliminacji. 
Tak bardzo się bałam, co jeśli dziś właśnie jest ten dzień kiedy pożegnają się z programem.
Siedziałam obok Em, trzymając mocno jej dłoń.
-Thea spokojnie.-wyszeptała.-Ej ty masz zamknięte oczy?-zapytała.
-Co niedziele siedzę tak na mojej kanapie przed telewizorem doki Dermot nie wypowie ich nazwy, dziś też tak będzie, muszą przejść dalej.-odparłam.
Zaczęło się.
Niech przejdą.
Niech przejdą.
Niech przejdą.
-One Direction!-kiedy usłyszałam te słowa, jak zawsze aż podskoczyłam na swoim miejscu.
-Chodź!-krzyknęłam do Em i pociągnęłam ją za sobą.
W szybkim tempie biegłam za kulisy. Chciałam być jak najszybciej obok niego.
-Niall!-krzyknęłam, puściłam dłoń dziewczyny i rzuciłam się na chłopaka.-Wiedziałam!
-Oj Thea! Kocham Cię.-wyszeptała do mojego ucha i zaczął się kręcić ze mną na rękach.
-Ja Ciebie też.-odpowiedziałam i pocałowałam go w policzek.
-Ej my też jesteśmy w tym zespole.-powiedział Lou, a ja popatrzyłam na niego i podeszłam do każdego z osobna przytulając ich do siebie.

*

7 Listopad 2010

Piąty tydzień. 
A ja wróciłam do normalności, tamten weekend był szalony. 
Dziś znów czekam na ogłoszenie wyników. 
W tym tygodniu śpiewali "Kids In America", widać że bawili się przy tym świetnie. 
Takie dzieciaki, które są na najlepszej drodze do dużej kariery. 
Tak naprawdę nie zdają sobie sprawy, z tego co może dać im ten program.
Dziś wszyscy razem zaśpiewali " So What". Co wyszło im cudownie.
Znowu siedziałam i trzymałam kciuki za piątkę wariatów.
Muszą przejść to półmetek.
Uda im się.
Jak zawsze zamknęłam oczy i wsłuchiwałam się w to co mówi prowadzący.
Przejdą.
Przejdą.
Przejdą.
-Tak!-wykrzyczałam słysząc te dwa słowa.
Jak zawsze w tym momencie usłyszałam dźwięk telefonu.
-Widziałam, przeszliście jestem dumna.-powiedziałam zanim usłyszałam jego głos.
-Kocham Cię Thea.-powiedział i rozłączył się.
Mój kochany wariat.
-Też Cię kocham.-pomyślałam.


***

Przepraszam za wszystkie błędy.


Hej :D zaskoczeni że tak szybko nowy?
Szczerze ja też :P
Co Wy na to? ;))
Stwierdziłam że dodam coś dziś bo jutro mam masakryczny dzień i dlatego dodaje ;)
 


Mówię wam jak to fajnie oglądnąć te wszystkie odcinki, to po prostu jest mega ;D 
Wiem w kółko powtarza się prawie to sama, ale nie mogłam tego zrobić inaczej ...
Mam nadzieje że mnie za to nie uśmiercicie ;P


Dziękuje za wszystkie komentarze ;***
Kocham Was :D
Do następnego ;))



Zapraszam na:



Ps.
Wasze blogi postaram się skomentować jutro, wszystko przeczytałam ale nie mam za bardzo czasu żeby dodać komentarz, za co przepraszam ;***

22 lutego 2013

5.



05 Lipiec 2010*


-Nie dam rady.-powiedział Niall i usiadł na moim łóżku.
To dziś miał odbyć się casting w Dublinie.
-Że co?-zapytałam.
-Nie dam rady.-powtórzył i ukrył twarz w dłoniach.
-Dasz radę i pokażesz całemu światu że jesteś wart tego aby wygrać ten program.-powiedziałam i wyciągnęłam w jego stronę dłoń, popatrzył na mnie pokręcił głową.-No dalej, jesteś Niall Horan powalisz ich wszystkich swoim urokiem osobistym.-dodałam, a on się zaśmiał.
-Tak na pewno, a zwłaszcza Simona i Louisa.-powiedział, a ja w tym momencie przypomniałam sobie że w jury jest dwóch facetów i jedna kobieta, Cherly ideał na którym swój wybór partnerki wzorował blondyn.
-Oj tam cicho.-odparłam i machnęłam ręką.-Ruszaj się, czas na nas.
-Dobrze już, dobrze.-odpowiedział i wstając zbliżył się do mnie.-Dziękuję że będziesz tam ze mną.-powiedział.
-To mój obowiązek.-odparłam, w tym momencie przytuliliśmy się do siebie.
-Dobra koniec tych czułości!-krzyknęła Em stojąc w drzwiach.-Czas na nas, już zbierać tyłki.-dodała i zbiegła po schodach.
-Kiedyś ją zabiję.-szepnął Niall.
-Nie rób tego, może jeszcze na coś się nam przyda.-odparłam, oboje wybuchliśmy śmiechem.
-W sumie to masz racje.

*

-Mam.-krzyknął blondyn wymachując w naszą stronę kartką.
-Przyklej go.-powiedziałam.
-Możesz Ty?-zapytał i patrzył w moja oczy, pokiwałam tylko głową. Wzięłam od niego kartkę i przykleiłam ją po jego lewej stronię, pod sercem. Lekko przyklepałam napis.
- 23267, ten numer zmieni całe Twoje życie.-powiedziałam.
-Ale nigdy nie zapomnę o cudownej dziewczynie która była ze mną zawsze.-mówiąc to przytulił mnie do siebie.
-Zobaczymy.-wyszeptałam tak aby mnie nie usłyszał.



*

-Wyjdźmy.-powiedział w moja stronę.
-Co?-zapytałam.
-Chodźmy stąd.-powiedział.
-Nie.-odpowiedziałam.
-Thea, proszę.-mówiąc to złapał za moją rękę.
-Nie, to Twoja szansa.-powiedziałam.-Za chwilę Twoja kolej nie wygłupiaj się, tylko wchodź tam i daj z siebie wszystko.-dodałam.
-Kocham Cię.-powiedział i przytulił mnie.
-Numer 23267, za chwilę na scenę.-powiedział głos z głośnika.
-Dajesz!-powiedziałam i poklepałam go po ramieniu.
-Powodzenia!-powiedzieliśmy równo z Maurą, Em, Gregiem.
Niall tylko uśmiechnął się blado i wszedł na scenę. Stałam za kulisami i trzymałam kciuki. W jury dodatkowo siedziała jeszcze Katy Perry. 
Jak to zawsze poprosili o to żeby się przedstawił, po chwili kazali mu śpiewać. Nie pewnie popatrzył w moja stronę, pokiwałam głową a on uśmiechnął się szeroko. Z głośników wydobyła się muzyka, a ja na tą chwilę zamknęłam oczy. Wsłuchiwałam się w jego głos. Wybrał piosenkę Ne-yo - "So sick". Jak dla mnie wyszło mu to idealnie, jak zawsze. 
Naglę melodia się urwała. 
Koniec.
Teraz czas na ocenę.
Pierwsza Katy. 
Okej nie jest źle.
Następnie Simon.
Spokojnie.
Kolejno Cher.
Oddychaj.
I teraz Lou.
Głosowanie.
Simon. Tak.
Cher. Nie.
Jak to nie?
Lou. Tak. 
I teraz wszystko w rękach Katy. 
Proszę powiedź tak, powiedź tak.
Nie słuchałam tego co mówi czekałam na to jedno słowo.
 Tak lub nie.
Proszę powiedź tak.
-Oczywiście, przechodzisz.-kiedy usłyszałam te słowa, podskoczyłam z radości. Przeszedł, dostał się.  Naglę za kulisami pokazała się jego sylwetka, szybko do niego podbiegłam i wtuliłam się w niego. On podniósł mnie do góry i zaczął kręcić wokół własnej osi.
-Przeszedłeś.-krzyknęłam.
-A to wszystko dzięki Tobie.-odparł, w tym samym momencie do uścisku dołączyli się pozostali.
Cieszyłam się, bo on się cieszył.
Ale czy zdawałam sobie sprawę z tego co może nadejść?
Chyba nie.


*

21 Lipiec 2010

-Thea nie dam rady.-powiedział cicho poprawiając swoje włosy.
-Już raz to mówiłeś i co? No właśnie przeszedłeś, więc teraz nie mów mi że nie dasz rady, bo to nie prawda.-powiedziałam do niego, rozmawialiśmy jak zwykle przez skype'a.
-A co jeśli się nie dostanę dalej, nigdzie nie idę.-odparł.
-Horan nie denerwuj mnie, bo jeszcze w jakiś cudowny sposób złapię najbliższy lot do Londynu i zaciągnę Cię tak siłą.-zaśmiałam się.
-Chciałbym żebyś tu była.-szepnął ledwo słyszalnie.
-Uwierz mi ja też, ale jest tam z Tobą Emma.-odparłam.-Rozmawiałam już z nią, powiedziała że na pewno nie pozwoli Ci zostać w domu, więc i tak nie będziesz miał wyjścia.-dodałam.
-Jezu przyjaźnie się z potworami.- mówiąc to wybuchł śmiechem.
Tak, przyjaźnisz się. Pomyślałam i lekko uśmiechnęłam się.
-To był Twój wybór mój drogi.-powiedziałam.
-Nie żałuje go, nie wiem co bym bez Ciebie zrobił.-odparł.
-Oj tam, na pewno dałbyś radę.-odpowiedziałam.
-Nie wydaje mi się.
-Dobra idź już spać, bo jutro ważny dzień.-powiedziałam.-I masz do mnie dzwonić, jak będziesz miały chociaż chwilę czasu, dobrze?-zapytałam.
-Jasne Queen.-odparł.-Kocham Cię.-dodała.
-Ja Ciebie też, będę trzymać kciuki.-powiedziałam.-Powodzenia, dobranoc.
-Nie dziękuję, kolorowych Thea.
Pomachałam do niego i wyłączyłam kamerkę.
Mam nadzieje że dasz radę.

*

23 Lipiec 2010

Otwarłam zaspane oczu, nie chętnie popatrzyłam na zegarek. Dziewiąta. Przymknęłam powieki.
Drugi dzień Boot campu, zero odzewu. Ani do mnie, ani do rodziny, ani do Em. Chyba było mu tam dobrze.
Potrząsnęłam głową, nie chciałam o tym myśleć. Nie zapomniałby o nas tak szybko.
A jeśli tak?
 Nie, to nie możliwe.
Szybko wstałam z łóżka odrzucając kołdrę. Popatrzyłam na pogodę za oknem, słońce świeciło swoim blaskiem, bez chmurne niebo.
-Uroki lata.-powiedziałam, podeszłam do szafy. Jak za każdym razem wpatrywałam się w jej zawartość dobre dziesięć minut. Nie miałam pojęcia co na siebie założyć. W końcu zdecydowałam się na białą koszulkę z czarnym sercem, krótkie czarne spodenki z wyższym stanem i tego samego koloru Vansy. Z wybranymi rzeczami skierowałam się do łazienki. Szybko załatwiłam poranną toaletę, po czym ubrałam się.
Stwierdziłam że nie będę się malować, bo po co?
Wróciłam do pokoju. W prawą kieszeń spodenek wsadziłam telefon, a do lewej jakieś pieniądze. 
Ostatni raz popatrzyłam w lustro i zbiegłam na dół.
-Mamo wychodzę!-krzyknęłam kierując się w stronę wyjścia.
-Co?-zapytał wystawiając głowę z kuchni.
-Wychodzę.-powtórzyłam.
-O nie, bez śniadanie nigdzie nie pójdziesz.- powiedziała.
-Ale ja już jestem spóźniona.-odparłam.
-To nic, chodź zrobiłam tosty.
Nie chętnie skierowałam się w stronę kuchni.
-Ale ja nie jestem głodna.-powiedziałam i ruszyłam w stronę lodówki, z której wyciągnęłam porzeczkowy sok. Odkręciłam zakrętkę i prosto z kartonu napiłam się.
-Thea czy ty nie umiesz używać szklanek?-zapytała.
-Oj tam, tak jest szybciej.-odparłam.
-Dzwonił?-zapytała, a ja tylko pokręciłam przecząco głową.-Nie martw się na pewno zadzwoni.-mówiąc to podeszła do mnie i poklepałam mnie po ramieniu.
-To mogę już iść?-zapytałam.
-A zjadłaś coś?-odpowiedziała pytaniem na pytanie.
Widząc jej minę, chwyciłam jednego tosta z talerza i ugryzłam go.
-Pasuję?-zapytałam z pełną buzią.
-Teraz tak, możesz już iść.-odparła, podeszłam do niej i dałam jej buziaka w policzek. Po czym szybko wybiegłam z domu.
Kierowałam się w stronę domu Ann, tak tej małej Ann ze szpital. Polubiłam ją bardzo. Dziś akurat miałam z nią trochę posiedzieć bo jej rodzince mieli jakąś ważną sprawę do załatwienia. A dla mnie pilnowanie tej małej było przyjemnością.
Droga minęła mi bardzo szybko.
Właśnie stałam pod drzwiami domu dziewczynki. Zadzwoniłam dzwonkiem, a po chwili drzwi utworzyły się z wielkim hukiem, a w nich stał blondynka. Jej włosy już odrosły. Była śliczną blondynką, o cudownych oczach.
-Thea!-krzyknęłam i rzuciła się w moje ramiona.-Co dziś robimy?-zapytała.
Na moje twarzy zagościł szeroki uśmiech, kiedy byłam z nią wszystkie troski odchodziły w cień. Ona była takim moim sposobem na zapomnienie o tym co się dzieje wokół mnie. Była moją odskocznią od codzienności.
-Nie wiem, a co chciałabyś?-zapytałam.
-Chodźmy na plac zabaw, a później na lody.-odpowiedziała wesoło.
-No to idziemy, tylko trzeba powiedzieć Twoim rodzicom i w drogę.-powiedziałam i złapałam ją za rękę.
-Dzień dobry.-te słowa skierowałam do Alice i Adama.
-Dzień dobry Thea.-odparli równo.
-To jakie plany na dziś?-zapytał Alice.
-Plac zabawa i lody.-odparła jej Ann.
-No to świetnie.-powiedział Adam i wyciągnął pieniądze z portfela.- Tyle powinno wystarczyć.-mówiąc to podał mi kilka banknotów.
-Nie trzeba, poradzimy sobie.-odparłam.- No to do zobaczenia później.-dodałam.
-Powinniśmy wrócić tak koło 15, weź klucze z przedpokoju.-powiedziała Alice.
-Dobrze.-krzyknęłam i wyszyłyśmy z małą na dwór.
-To na który ten plac zabawa?-zapytałam po chwili.
-Ten w parku.-odparła.
-To może jeszcze pójdziemy nakarmić kaczki?-zapytałam.
-Tak!-znów ten radosny okrzyk. 
-No to szybko.-popędziłam dziewczynkę.
 Po dwudziestu minutach byłyśmy na miejscu.
-Thea?-zapytał cicho Ann.
-Tak?
-Pohuśtasz mnie?-zapytał znowu.
-Oczywiście.-odparłam i razem ruszyłyśmy w stronę wolnej huśtawki.
-Thea?-zapytała ponownie dziewczynka.
-Tak?
-Mam do Ciebie pytanie.-powiedziała.
-No to dawaj.-odparłam.
-Chcesz zostać moją starszą siostrę?-zapytała. A ja nie wiedziałam co mam jej odpowiedzieć. Bo co mogłam jej powiedzieć? 
Zatrzymałam huśtawkę i kucnęłam obok niej.
-Ann nie mogę zostać Twoją starszą siostrą.-powiedziałam, dziewczynka od razu posmutniała i spuściłam głowę w dół.-Ann, popatrz na mnie. Nie mogę zostać Twoją starszą siostrą, ale ja przecież jestem Twoją przyjaciółką, a przyjaciółka jest jak siostra, ale z wyboru.-mówiąc to patrzyłam w oczy tej małej, była naprawdę śliczna. I te oczy, takie jak Nialla. 
-Kocham Cię Thea.-kiedy to mówiła przytuliłam się do mnie.
-Ja Ciebie też Ann.-odparłam i odwzajemniłam uściska.-No to teraz gdzie idziesz?-zapytałam.
-Zjeżdżalnia.-krzyknęłam i pobiegła w tamtą stronę. Ja tylko uśmiechnęłam się do niej i usiadłam na ławce. Patrząc tak na nią, przypomniały mi się chwile kiedy to ja biegałam po dokładnie takim samy placu zabawa z moim przyjaciółmi. Na samą myślę o tym chciało mi się śmiać.
-Thea.-usłyszałam głos Ann która biegła w moją stronę.
-Tak?
-Chodźmy już do kaczek.-powiedziała, a ja niemówiąca nic wstałam z ławki i biorąc ją za rękę, skierowałam się do wyjścia.Po drodze wyciągnęłam telefon z zamiarem zobaczenia godziny. Jedenasta. Lekko zdziwiłam się ale to nie było najważniejsze.
Dalej zero połączeń, ani jednej wiadomości. Schowałam go z powrotem do kieszeni.
Zakupiłyśmy trochę chleba i ruszyłyśmy w obranym przez nas kierunku.
-No Ann rzucaj.-zachęciłam dziewczynkę.
Ona zamachnęła się, jej okruszki wpadły do wody.
Naglę rozbrzmiał dzwonek mojego telefonu.
-Ann odbiorę dobrze?-zapytałam.
-Jasne.-odparła.
Znów wyciągnęłam telefon z kieszeni. Mój uśmiech jeszcze bardziej powiększył się kiedy zobaczyłam na wyświetlaczu zdjęcia Nialla. Szybko nacisnęłam zieloną słuchawkę.
-Hallo?-zapytałam bardzo uradowana.
-Nie dostałem się.-usłyszałam cichy głos mojego przyjaciela, naglę cała moja radość rozpłynęła się.
-Jak to?-zapytałam.
-No po prostu, nie dostałem się. –powtórzy, słychać było że płacze.
-Niall będzie dobrze.-powiedziałam.
-Mówiłem że nie mam po co tu iść, mówiłem.-szeptał.
-Mam przyjechać?-zapytałam.
-Potrzebuję Cię.-powiedział.
-Dobrze postaram się być jak najszybciej.-naglę w słuchawce zapadła cisza.-Niall?-zapytałam.
-Muszę kończyć Thea, wołają mnie jeszcze raz na scenę.-powiedział tylko tyle i po prostu się rozłączył. Chwilę stałam i patrzyłam na telefon w moje ręce. Nie wiedziałam o co chodzi.
Kiedy tak na niego patrzyłam, znów zaczął dzwonić. Znowu Nialla.
-Co się stało?-zapytałam przerażona.
-Dostałem się!-krzyczał wesoło.
-Co?-zapytałam nie dowierzając.
-Dostałem się! Nie jako solista, ale jako zespół.
-Zespół?-zapytałam.
-Razem z czterema chłopakami będziemy tworzyć zespół.-wyjaśnił.
-Cieszę się.-powiedziałam.-Dalej chce żebym przyjechała?- zapytałam.
-Przepraszam Thea, muszę kończyć.- powiedział, puszczając moje pytanie mimo uszu.- Zadzwonię później, pa.- dodał i rozłączył się.
-Pa.-odparłam.
Dalej patrzyłam w urządzenie z nadzieją że będzie jak przed chwilą i znów zadzwoni, ale niestety tak się nie stało.
-Thea co się stało?-zapytała Ann podchodząc do mnie.
-Niall dostał się do następnego etapu X-factora.-odparłam.
-To chyba dobrze, prawda?-zapytała.
-Tak, Ann dobrze.-powiedziałam.
-Nie bardzo Cię to cieszy.
-Bo teraz będzie miała zespół, nowych przyjaciół.-powiedziałam.-A o starych zapomni.-dodałam.
-O Tobie nie zapomni, jestem tego pewna.-mówiąc to przytuliła mnie.- A jeśli tak się stanie nadal masz mnie.-dodała i tak cudownie uśmiechnęła się do mnie.
-Chodźmy na ten lody.-powiedziałam  i również posłałam jej uśmiech.


***

Przepraszam za wszystkie błędy.


*I musiałam zmienić datę, casting w Dublinie z jurorami był 28 czerwca co się "gryzło" z datą którą ustaliłam na "dzień" Thei i Nialla , mam nadzieje że nie będziecie miały nic przeciwko ;P


I jest następny ;P
Co wy na to? :D
W sumie nic specjalnego się nie dzieje, no ale ;P
Strasznie fajnie mi się go pisało, normalnie aż sama sobie dziwie się ;D

Dziękuję za wszystkie komentarze ;**
Kocham Was ;D
Do następnego ;**


Zapraszam na :


16 lutego 2013

4.



-Ale gdzie idziemy?- zapytałam.
-Hmmm...-zaczął zastanawiać się Max.
-Myślicie, że Ben użyczy nam kawiarni?- zapytał Ivi.
-Jak powiemy, że dla tej dwójki, na sto procent.-powiedziała Katy.- No to my idziemy załatwić wszystko, a wy cieszcie się swoim dniem.- mówiąc to Sean puścił w stronę Nialla oczko.
-To może pójdziemy z wami?- zapytałam z nadzieją w głosie, jakoś w tej chwili nie chciałam zostawać sam na sam z blondynem.
-O nie.-powiedział Nick.- Zostańcie i pogruchajcie sobie jeszcze trochę, damy znać jak będziecie mogli przyjść do Bena.- dodał.
-Zadzwoń do Grega, oprowadza po mieście Em nich też przyjdą.
-To ta śliczna blondynka ma na imię Em?-zapytał Sean, za co dostał po głowie od Ivi. - Możesz mnie nie bić?
-Jesteś moim bratem, muszę Cię bić, kiedy gadasz głupoty.-odparła mu, ja posłałam pocieszający uśmiech Katy. Bo ona i brunet, są w takiej samej sytuacji, co ja i Niall. Tyle że oni ze sobą byli, ale im nie wyszło.
-Niby dlaczego?-znów zadał pytanie.
-Domyśl się, przecież to niby Ty jesteś tym mądrzejszy.-odpowiedziała mu.
-Bo jestem.-powiedział, a my wybuchliśmy śmiechem.-Chłopaki!- w tym momencie oni starali się być poważni, ale i tak im to nie wychodziło.
-Dobra chodźmy, bo nigdy tego nie załatwimy.- powiedziała Holly.
-To jak coś damy wam znać.-mówiąc to zaczęli się oddalać.
Miedzy nami zapadła cisza, pierwszy raz była ona strasznie niezręczna.
-Powiesz coś?- zapytał Niall, ja tylko przygryzłam dolną wargę.
-Chodźmy na łabędzie.-chciałam w ten sposób jakoś odejść od tego co stało się na kolejce.
Wiedziałam, że wejście do niej sprawi, że zdarzy się coś, czego nie chciałam, choć tak naprawdę miała nadzieje, że zwymiotuję, a nie pocałuje swojego przyjaciela.
Cały czas na swoich ustach czułam jego, mimowolnie dotknęłam swoich warg. Całe szczęście szłam przodem, więc Niall nie mógł zobaczyć tego ruchu dokładnie.
Stanęłam w kolejce, a blondyn obok mnie. Głowę miałam spuszczoną w dół. Nie mogłam popatrzeć w jego oczy, bo wiem, że udałoby mu się z moich odczytać wszystko, co czuję.
Zwróciłam uwagę na jego dłoń, chciał złapać moją, ale kiedy był dosłownie przy mojej zabierał ją z powrotem i tak kilka razy. Nie myślałam, co robię po prostu sama złapałam jego rękę, blondyn lekko się speszył, ale po chwili na jego twarzy można było dostrzec wielki uśmiech.
To było chyba złe posuniecie z mojej strony, ale cóż raz się żyję. Tak i mówi to dziewczyna która stoi w kolejce na łabędzie. Wow, tak Thea żyjesz na krawędzi, nie ma co. Zakpiłam z samej siebie w głowie.
Jesteś żałosna.
Wsiedliśmy do białego łabędzia, dalej nic nie mówiliśmy. Nie chciałam z nim rozmawiać, jakoś nie mogłam. Kiedy ruszyliśmy z góry patrzyłam na to co było dookoła. Wszystko wydawało się mniejsze. Ludzi, którzy błądzili po stoiskach, wydawali się szczęśliwi. Oni byli szczęśliwi, a ja? Czy ja byłam szczęśliwa? Siedziałam obok chłopaka, którego kocham odkąd pamiętam, był dla mnie wszystkim. Ale czy ja byłam dla niego wszystkim? Czy on czuł do mnie to co ja do niego? Ukradkiem popatrzyłam na nasze splecione dłonie. Czy tak zachowują się tylko przyjaciele? Czy my nie poszliśmy dalej? Czy tym co zdarzyło się dziś, nie popsuliśmy tego co było? Za dużo pytań, tak mało odpowiedzi. Czy ktoś mógłby mi na nie udzielić odpowiedzi? Ta osoba siedziała właśnie obok mnie, była tu ze mną, ale czy mogę go o to wszystko zapytać? Raczej nie.
W tym samym momencie karuzela, bo tego kolejką nie można nazwać bo jak? Zatrzymała się. Pomału wyszliśmy i znów stanęliśmy na środku drogi.
-Gdzie teraz?- zapytałam spokojnie.
-Chodź, mam pomysł.-odparł blondyn i pociągnął mnie w stronę straganów.
-Znów chcesz coś jeść?-zapytałam, a on zaśmiał się. To był dobry znak.
-To też, ale najpierw coś innego.-odpowiedział i odwrócił się w moją stronę posyłając mi jeden z swoich cudownych uśmiechów. Naglę cała ciężka atmosfera opadła, spłynęła po nas jak deszcze. Za co dziękowałam.
Zatrzymaliśmy się przed stoiskiem z loterią.
-Słucham?-zapytał mężczyzna tak koło 30.
-Strzelanie do tarczy.-odpowiedział Nialla.
-Przecież ty nie masz dobrego celu.-zaśmiałam się.
-Oj tam, nie mów tego głośno.
Blondyn do ręki dostał trzy lotki.
- Próbuj szczęścia chłopcze.-powiedział do niego mężczyzna.
Nialla ze skupieniem wymalowanym na twarzy, patrzył na tarczę. Pierwsza lotka poleciał, idealnie środek, zaklaskałam w ręce z zachwytu. Druga lotka, znów środek. Trzymałam tak mocno kciuka, aż czułam że moje paznokcie wbijają się w skórę. Ostatnia lotka, przymierzył się i zamiast patrzeć na tarczę, patrzył na mnie. Wypuścił ją z rąk nie patrząc gdzie leci. Znów dzieciątka. Otwarłam usta ze zdziwienia, zresztą nie tylko ja, właściciel stoiska też był pełen podziwu.
-Jak? – patrzyłam to na niego to na tarcze.
-Nie mam co robić całymi wieczorami w Londynie to gram.-odparł, na co ja tylko pokiwałam głową.
-To teraz wybieraj nagrodę chłopcze.-powiedział do niego mężczyzna.
-Co bierzemy?- zapytał mnie.
-To Twoja nagroda, Ty wybieraj.-odparłam.
-To proszę tego dużego misia.-powiedział i wskazał cudownego pluszaka.
-Bardzo proszę.-mówiąc to podał mu go do rąk.-I życzę powodzenia z tą piękną damą.-dodał szeptem choć ja  i tak to słyszałam.
-Dziękuję.-powiedział i zwrócił się do mnie.-Dla Ciebie.
-Nie musisz.-zaczęłam ale on mi przerwał.
-Muszę, ten jest większy i chyba fajniejszy niż ten co dostałaś na dziesiąte urodziny.-powiedział.
-Dziękuję.-wyszeptałam i wzięłam do niego pluszaka.-Jest ogromny.-powiedziałam z wielkim uśmiechem.
-Nie ma za co.- odparł, naglę rozbrzmiał telefon blondyna.
-Tak?-zapytał.-Dobra już idziemy, no pa.-powiedział i zakończył rozmowę.-Mamy iść do Bena.-powiedział tym razem w moją stronę.- Daj go, bo widzę że nie dajesz rady.-mówiąc to zabrał z moich rąk misia.
Ruszyliśmy w drogę do kawiarni Bena.
Po dwudziestu minutach byliśmy na miejscu.
-Ej nie za cichu tutaj?- zapytałam.
-Oni są nie normalni, jak teraz wyskoczą i krzyknął niespodzianka to chyba ich wyśmieję.-powiedział do mnie blondyn, w tym samym momencie otwierając drzwi wpuszczając mnie przodem. –Dobra a teraz bez żadnego okrzyku „niespodzianka” wychodzić bo to nie ma sensu.-powiedział, a wszyscy wychodząc ze swoich kryjówek popatrzyli na niego tak jakoś dziwnie.
-Ludzi przecież wiedzieliśmy że robimy tu imprezę, więc bawmy się!-krzyknął Nialla, a wszyscy wydali z siebie radosne okrzyki.
-Pójdę po coś do picia.-szepnęłam mu do ucha, a on tylko pokiwał głową.


*

Stałam na uboczu z kubkiem w dłoni. Od czasu do czasu sącząc z niego sok porzeczkowy. Przyglądałam się każdemu z osobna, niby znałam większość tych ludzi jakoś nie miałam okazji z nimi rozmawiać.
I tak też był dziś, wszyscy otoczyli kółkiem Nialla. Co równało się z tym że ja stałam sama jak palec.
-Thea?- usłyszałam delikatny głos Em.
-Tak?-zapytałam.
-Dlaczego stoisz tutaj tak sama?-zapytała.
-Dobre pytanie, ale nie umiem na nie odpowiedzieć.-odparłam.
-Wiem że umiesz, ale boisz się.-powiedziała, popatrzyłam na nią. W jej oczach widać było że chce w jakiś sposób mi pomóc, ale nie wiedziała jak.-Dlaczego oni wszyscy rozmawiają tylko z Niallem?-zapytała po chwili.
-Bo on był tą gwiazdą.-odparłam.
-Gwiazdą?-powtórzyła po mnie, a ja tylko pokiwałam głową.-Jak to?
-No wiesz szkolny zespół, sznur wielbicielek, sportowiec, naukowiec, dobry we wszystkim.-powiedziałam.
-A gdzie w tym wszystkim jesteś Ty?-zapytała.
-Przyjaciółka, która we wszystkim go wspierała. Kujonka, która nie powinna nigdy siedzieć w stołówce przy stoliku „tych lepszych” a jednak siedziała,dzięki jemu.-mówiąc to zerknęłam w jego stronę, jak zawsze uśmiechnięty.-Zwykła szara myszka, która przyjaźniła się z ideałem.-skończyłam.
-Nie jesteś zwykła.-odarła.
-Niby skąd możesz to wiedzieć?-zapytałam.
-Wiem o Tobie więcej niż Ci się wydaje-powiedziała, a ja popatrzyłam na nią pytająco.- Bo wiesz zawsze, kiedy siedzimy wieczorami ze znajomymi w Londynie i przychodzi wiadomość, on naglę odcina się od tego co go otacza i istniejesz tylko Ty. A jeśli ktoś zapyta kto to, po jego spojrzeniu da się wyczytać że to Ty. Szczerze do jakiegoś czasu już nie pytamy, bo jeśli zaczniemy ten temat jego buzia na Twój temat się nie zamknę. On nie widz świata poza Tobą, więc uwierz mi nie jesteś zwykłą szarą myszką, przynajmniej nie dla niego.-powiedziała.
-Dziękuję.-mówiąc to przytuliłam ją do siebie.
-I pamiętaj walcz o niego, nie poddawaj się, bo to, co do niego czujesz jest silniejsze niż wszystko inne na tym świecie.-wyszeptała do mojego ucha.
-Co?-zapytałam zdziwiona.- Ja nic do niego nie czuję.
-Thea, jeśli chcesz możesz oszukiwać samą siebie, ale nie próbuj oszukiwać innych.-odparła.-Nie jestem ślepa, on może tego nie zauważać, ale ja to widzę na odległość. Widziałam jak zagotował się w Tobie, kiedy zobaczyłaś mnie u niego w domu.
-Przepraszam.-przerwałam jej.
-Ale ja się nie gniewam, miałaś do tego prawo to wasz dzień i wiesz, co miała opory do tego, aby tu przyjechać, ale Nialla jest zbyt dobry w negocjacjach.- kiedy to powiedziała obie zaśmiałyśmy się.
-Nie powiem, że nie.
-Powinnaś z nim porozmawiać, bo chyba nie powiedział Ci największej nowiny.-powiedziała.
-Jakiej nowiny?-zapytałam.
-Tego to ja nie zdradzę, to on musi Ci to powiedzieć.-odparła uśmiechając się tajemniczo.
-Mam się bać?- zapytałam .
-Nie to nie jest nic strasznego, myślę że ucieszysz się.-kiedy to powiedziała zauważyłam że w naszą stronę idzie Niall.
-I jak moje panie dobrze się bawicie?-zapytał stając między nami.
-Oczywiście proszę pana, a teraz przepraszam, ale leci moja piosenka nie chce jej przegapić.-powiedziała Em, pomachała do nas ręką i tyle ją widzieliśmy.
Między nami zapadła cisza.
-Unikasz mnie.-powiedział blondyn.
-Wcale nie.-odparłam.
-Właśnie że tak i nie kłuć się ze mną.
-To nie moja wina, że cały czas jesteś okrążony przez tłum dziewczyn.-powiedziałam.
-Czyli o to chodzi?-zapytał.
-Podobno masz dla mnie jakoś nowinę?-zapytałam próbując zmienić temat.
-Może się przejdziemy?-zapytał mnie nie odpowiadając na moje pytanie.
-Możemy.-odparłam i skierowałam się do wyjścia.
Szliśmy ulicą, żadne z nas nie odzywało się. Kiedyś oddałabym wszystko za taką chwilę, ale dziś? Dziś chciałam wiedzieć co było tą nowiną.
-Może usiądziemy?-zapytał i pokazał na urwisko. Tak dobrze znane urwisko.
-Jasne.-odparłam i przytrzymując sukienkę usiadłam, a on obok mnie.-Więc?-zapytałam.
-Mam zamiar pójść do X-factora.-powiedział na jednym wdechu.
Patrzyłam na niego. Nie wiedziałam, co mam powiedzieć. Oczywiście cieszyłam się, ale coś trzymało mnie na dystans.
-Powiesz coś?-zapytał, a ja tylko przytuliłam go do siebie.
-Jestem z Tobą.-wyszeptałam w jego szyję.
-Mam do Ciebie jedną prośbę.- powiedział.
-Tak?-zapytałam.
-Pójdziesz ze mną na casting?- zapytał.
-Oczywiście.-odparłam.
-Dziękuję.-wyszeptał w moje włosy.
Czułam, że ten dzień zmieni coś w moim życiu.
Że zmieni coś w jego życiu.
 Że zmieni coś w naszym życiu.
Ale czy będą to zmiany na lepsze?
Tego jeszcze nie wiem, ale nie długo na pewno się o tym przekonam.


***

Przepraszam za wszystkie błędy.

Dodaje go tak na szybko :P 
Choć mam ferie nie mogę znaleźć na nic czasu, macie może na to jakąś recepturę? :D
Tak wiem jest krótki i chyba mogłabym nazwać go bardziej drugą częścią 3.
No ale cóż niech już tak zostanie ;))

Jak zawsze opinię pozostawiam Wam ;P

Dziękuję za komentarze ;***
Kocham Was ;D
Do następnego ;))


I mam do Was prośbę ,wiecie może kiedy miał dokładnie przesłuchanie Niall? Jeśli tak to była bym wdzięczna za informacje ;))

  

Zapraszam na:

Love and pain