Siedziałam na krześle w kuchni Nialla, wolno mieszałam kawę która stał na przeciwko mnie.
Nienawidziłam tego napoju, ale dziś wyjątkowo był mi potrzebny.
Potrzebowałam go do obudzenia mojego mózgu, potrzebowałam go żeby racjonalnie myśleć.
Musiałam wszystko poskładać w całość, a szczerze powiedziawszy nie wiedziałam jak się za to zabrać.
Wszystko kłębiło się w mojej głowie i nie chciało wejść do potrzebnych szufladek.
Zaczynała ogarniać mnie panika.
-Hej Thea.-do pomieszczenia weszła Em z wielkim uśmiechem na twarzy.
-Hej.-odparłam cicho.
-Em stój jak do Ciebie mówię!-krzyknął Harry który wszedł za raz za nią.
-Thea słyszysz coś?-zapytała mnie, a ja uniosłam jedną brew do góry.
-Nie udawaj Em!-krzyknął.
-Nie będę rozmawiać z kretynem który chciał mnie wykorzystać!-odpowiedziała mu.
-Ja? Ciebie? Jesteś nie normalna!-powiedział i prychnął pod nosem.
-A co robiłeś obok mnie jak się obudziłam?-zapytała.
-Spałem!
-Jasne a ta ręka na mojej tali to co?-zapytała znów.
-Przypadek!
-Weź przestań.
-Byłaś zachlana w cztery dupy, pomogłem Ci!-krzyknął i przybliżył się do niej.
Patrzyłam na nich cały czas.
Widać było że oboje coś do siebie mają.
Ale czy była to miłość czy nienawiść, tego nie wiem.
Bo pomiędzy miłością a nienawiścią jest cienka linia.
-Powinnaś być mi dziękować bo gdyby nie ja to mogłoby Ci się coś stać!-mówił dalej loczek.
-Ta jasne.-odparła blondynka i przewróciła oczami.
-Em do jasnej cholery!-krzyknął.
-Możecie trochę ciszej?-zapytałam, oboje popatrzyli na mnie.
-Nie!-odpowiedzieli równo.
-Miło.-powiedziałam.
Do kuchni właśnie wszedł Niall, popatrzyłam w jego stronę i prosiłam w myślach żeby nic nie zrobił.
Em i Harry dalej byli zajęci swoją kłótnią.
Blondyn podszedł do mnie, przytulił i pocałował w czubek głowy.
-Dzień dobry.-szepnął wprost do mojego ucha, a no mojej twarzy zagościł wielki uśmiech.
Popatrzyłam na tamtą dwójkę, naglę przestali się kłócić i stali ze zdziwieniem wymalowanym na twarzach.
-Co wam jest?-zapytał Niall, dalej obejmują mnie od tyłu.
-A wam?-zapytali równocześnie.
-Nic.-odparłam szybko, wiedziałam że chłopak chciał coś powiedzieć, byłam szybsza. W tym samy momencie jego uścisk rozluźnił się, a on skierował się do lodówki. Popatrzyłam na jego twarz, był smutny.
-Aha, dobra nie wnikam.-powiedział Harry i popatrzył na Em.-Idziemy stąd?-zapytał.
-Tak, bo atmosfera trochę popsuła się.-odparła.
-To chyba dzięki wam.-powiedziałam i znów zaczęła mieszać kawę.
Po chwili zostaliśmy sami.
-Czyli to co było wczoraj to nic?-zapytał naglę blondyn, popatrzyłam w jego stronę, ale on nie patrzył na mnie.
-To nie tak.-zaczęłam.
-A jak?-zapytał.
-Niall...
-Nie Thea, przecież to nic.-odparł, rzucił nożem o blat i szybko wyszedł z pomieszczenia.
Jestem idiotką.
Przetarłam twarz dłońmi, próbowałam powstrzymać łzy które zbierały się w moich oczach.
Jestem idiotką.
*
-Thea idziesz z nami?-zapytała Em wchodząc do salonu w którym siedziałam.
-Nie mam ochoty.-odparłam i oparłam głowę na kolanach.
-Chodź pójdziemy na jakieś zakupy, Harry będzie naszym tragarzem.-powiedziała i puściła do mnie oczko.
Zaśmiałam się.
-Słyszałem!-usłyszałyśmy krzyk Harrego z korytarza.-To co Thea idziesz?-zapytał i usiadł obok mnie.
-Nie wiem czy mam dziś na to ochotę.-odparłam.
-Zakupy poprawiają humor.-powiedziała Em.
-A leczą beznadziejne uczucia?-zapytałam.
-Thea...
-Dobra nie kończ.-przerwałam jej.-To o której idziemy?-zapytałam, to był dobry pomysł. Chyba najlepszy żeby teraz być trochę dalej od niego.
-Za 10 minut?-zapytała Em.
-To ja idę się przebrać.-powiedziałam i poszłam do "mojego" pokoju, dobrze że bywałam tu często i miałam kilka ubrań, tak na zaś.
Wzięłam pierwsze lepsze rzeczy, czarne spodnie, zwykły
t-shirt i weszłam do łazienki.
Nie robiłam makijażu, nie miałam na to ochoty.
Nie miałam na to siły.
Przebrałam się i wróciłam do pokoju. Na stopy wsunęłam
czarne trampki, wzięłam torbę i skierowałam się na dół.
Przechodząc obok pokoju Nialla, przystanęłam.
Pobrzękiwał na gitarze.
Od czasu do czasu przerywając, jakby coś zapisywałam na
kartce.
Zawiesiłam dłoń w powietrzu, chciałam zapukać lecz szybko
rozmyśliłam się i zbiegłam po schodach na parter.
-Jestem gotowa.-powiedziałam.
-No to w drogę!-krzyknęła Em i szybko ruszyła do drzwi
wyjściowych.
-No to w drogę.-powtórzył Harry i zrobił to co blondynka.
-W drogę.-powiedziałam ostatnie dwa słowa i ruszyłam za
pozostałą dwójką.
*
-Thea musisz ją kupić!-krzyknęła Em niemal że na cały sklep.
-Jest za krótka.-mówiąc to zaczęłam obciągać sukienkę która
sięgała do połowy moich ud.
-Nie prawda, jest w sam raz.-odparła dziewczyna.
-Jest stanowczo za krótka.-dalej stała przy swoim.
-Harry!-krzyknęła Em, brunet od razu był przy nas.
-Co jest?-zapytał.
-Popatrz na Thea The powiedź że ta sukienka jest stworzona
dla niej.-powiedziałam blondynka, a chłopak popatrzył w moją stronę.
-Łał.-jego oczy powiększyły się, a usta otworzyły.
-Nie miałeś się ślinić, tylko powiedzieć że powinna ją
wziąć.-mówiąc to dziewczyna przewróciła oczami.
-To może będzie idealna dla Ciebie?-zapytałam.
-O nie! Ja wybrałam dla siebie coś innego!-powiedziała i
uśmiechnęła się szeroko.-Harry kochanie zamknij buzię, bo to nie wygląda zbyt
ładnie.-dodała patrząc na chłopaka.
Brunet szybko oprzytomniał.
-Thea musisz ją wziąć!-powiedział w końcu.
-Widzisz, dwa do jednego przegrałaś!-krzyknęła Em.
-Niech wam już będzie.-odparłam.-A teraz wypad, chce się
przebrać.-mówiąc to wypchnęłam ich z przebieralni.
Stanęłam przed lustrem i jeszcze przez chwilę popatrzyłam na
swoje odbicie w lustrze.
Wyglądałam inaczej.
Tak dziewczęco.
Tak kobieco.
Szybko zdjęłam ubranie z siebie i założyłam swoje
popatrzenie ciuchy.
-Do kasy?-zapytała Em, ja tylko pokiwałam głową.-I to mi się
podoba.-dodała i ruszyliśmy do wolnej pani.
-Gdzie teraz?-zapytał Harry patrząc na nas błagalnie.
-Może kawa?-zapytał blondynka.
-Dzięki Bogu!-krzyknął.- Myślałem że powiesz H&M, a tu
jednak robisz coś dla mnie, dziękuję.-dodał.
-To może jednak pójdziemy do tego sklepu?-zapytał Em patrząc
na mnie, ja tylko zaśmiałam się widząc minę bruneta.-Żartuję, czas na kawę i
ciastko!-dodała i puściła oczko w stronę chłopaka.
Widać że uszło z niego całe powietrze.
Usiedliśmy przy stoliku w rogu Sali.
-Co zamawiamy?-zapytał brunet.
-Latte i ciasto migdałowe.-powiedziała z uśmiechem
blondynka.
-Thea?-zapytał patrząc na mnie wyczekująco.
-Herbatę.-oparłam patrząc w okno.
-Tylko tyle?-zapytał znów.
-Tak.-powiedziałam i popatrzyłam tym razem na niego,
posyłając lekki uśmiech.
Chłopak odszedł od stolika i skierowała się w stronę lady.
-Thea co się dzieje?-zapytała Em kiedy zostałyśmy same.
-Znów zawaliłam.-odparłam i ponownie popatrzyłam w okno.
-Zawaliłaś?-zapytała, a ja tylko pokiwałam głową.-Z
czym?-dodał.
-Z Niallem.-powiedziałam.
-Nie rozumiem.-odparła, już otwierałam usta żeby powiedzieć
o co chodzi kiedy Harry wrócił.
-Za chwilę będzie nasze zamówienie.-powiedział.
-Super.-odparłam.
Po wypiciu i zjedzeniu, tak dostałam swój kawałek ciasta,
ruszyliśmy w stronę samochodu.
-Jakieś plany na później?-zapytałam.
-Tak się składa że my jedziemy jeszcze coś załatwić.-odparł
Harry.
-Mogę z wami?-zapytałam patrząc na chłopaka.
-Przykro mi, ale lepiej będzie jak wrócisz do domu.-odparł.
Czyli już nikt nie chce spędzać ze mną czasu, miło.
Bez słowa wsiadłam do samochodu i ruszyliśmy w drogę
powrotną.
Po 10 minutach byliśmy pod domem Nialla.
Wyszłam delikatnie zamykając drzwi i machając tamtej dwójce
na pożegnanie.
Może chcieli spędzić trochę czasu razem?
Może coś z tych ich kłótni wyjdzie?
Miejmy nadzieję.
Delikatnie nacisnęłam klamkę i weszłam do środka.
Moje oczy otwarły się bardzo szeroko….
***
Przepraszam za wszystkie błędy.
Rozdział dodawany tak na szybko :P
Mam komunie w rodzinnie i to jest masakryczne, te wszystkie przygotowanie nie mam na nic czasu ;(
Tak wiem nic za bardzo się nie dzieje, ale cóż...
Końcówkę zawaliłam ;(
W następnym się poprawię ;P
Obiecuję ;)
Kocham Was ;***
Do następnego ;))
Zapraszam na:
(nowy blog, jest 1 rozdział)
&
(jest 5 rozdział, na dniach dodam 6)
&
(jest 4 rozdział)
Ps.
Wasze blogi odwiedzę jak tylko będę mieć chwilę wytchnienia ;))